
Nasz pokoj wyklejony byl plakatami zespolu Metallica. Przy wejsciu owoce mango spadaly na glowe. Jednak gdy wieczorem zrobilismy obchod okolicy zdecydowalismy, ze mimo tych niecodziennych hippi klimatow przenosimy sie w inne zakamarki. Bo oto znalezlismy miejsce-cud.

Domki na palmach - jakby bocianie gniazda wystajace z dzungli z widokiem na ocean, do ktorych kelnerzy wspinaja sie po drabinach, by zaspokoic glod i pragnienie klientow. Do tego klimatyczna spokojna muzyka.



Okazalo sie, ze maja rowniez pokoje, ktore co prawda byly nie na nasza kieszen (bo spimy z reguly za 20zl/pokoj), ale ze juz po sezonie, to dogadalismy sie. Na podlodze mamy piasek, sciany utkane z lisci palmy, dookola biale zaslony, moskitiera (bez dziur!), szafa wraz z zamykanym sejfem i biala posciel (ktorej juz tak dawno na oczy nie widzielismy).


Do tego towarzysza nam trzy male pieski. Krotko mowiac - jestesmy zachwyceni, ze na koniec podrozowania po tym kraju brudem i syfem plynacym doswiadczamy takich luksusow.
No comments:
Post a Comment