Rano budowa i praca przy ceglach - blokach z ziemi, potem ucieczka na plaze z Julia. Ach! Julia ma zlamane serce. Jej nieokrzesany Romeo jest typem chlopca, ktorego nie da sie ujarzmic, wiec mocno przezywa, ze nic z tego nie bedzie. Ot taki dmuchany ptak! (jak by to ktos powiedzial :). Poeta, pisarz, piekny i uroczy, z katalogowa muskulatura i spojrzeniem za ktore wiele daloby sie zabic. Coz zrobic. Zali sie i zali, przezywa. Musialam z nia jechac dzis do jego chatki, ze niby przypadkiem przejezdzamy. Ach te kobiety durnowate! :) Ale to milo patrzec, ze "swirowanie" jest typowe, no matter jaka narodowosc.
Ta jego chatka niczego sobie :) Widok na morze, gaj palmowy, wszystkie sciezki pieknie wyznaczone, ludzie bujajacy sie w hamakach. Ale nie - ten latawiec jedzie dalej - w poszukiwaniu szczescia, bo (jak powiedzial Julii) nic i nikt nie moze zmienic jego planow. O! Taki dmuchany ptak! (kurcze - napisz mi G. jaka jest definicja tego okreslenia, bo nie wiem, czy nie naduzywam :)
Wiec zali mi sie, zali i smutno jej tak strasznie. Na otarcie lez opowiedzialam jej swoja historie. Jak sie usmialysmy! Blaga mnie, zebym jej dala zdjecia, bo pragnie opublikowac te "best story ever" na swoim portugalskim blogu. Ho ho ho! :) Slawa, prosze ja Was, slawa! Kto by pomyslal :) Ale mimo wszystko nie bede sie chyba rozprzestrzeniac na rynek brazylijski.
Jeszcze nie pisalam - ale uzaleznilam sie od picia.
Kokosow. Poczatkowo mi nie smakowaly (do tej pory nie pojmuje dlaczego) ale od jakiegos czasu kazda wizyta na plazy to conajmniej 3 wypite kokosy (80gr sztuka wraz z przyniesieniem, roztrzaskaniem, wbiciem rurki a nastepnie po wypiciu usluga rozlupania kokosa i wyciagniecia z niego jadalnych wnetrznosci - gratis :) Jakie to jest dobre! Bo te nasze tescowe kokosy to normalnie porazka (ho ho! znawczyni sie odezwala!). Te tutejsze sa jakies nie do konca dojrzale chyba, bo w srodku nie ma takiej twardej powierzchni ala wiorki kokosowe tylko pyyyyszny miazsz.
Oto i moja pani kokosanka. To ona uleczyla moja biegunke. Odtad kokosy jadam tylko spod jej tasaka.
Jesli chodzi o inne osobistosci to prosze bardzo - właaaaaaala - wspomniany wczesniej Richardo - pilot argentino:
Kelner z tybetanskiej knajpy w towarzystwie swinki morskiej (ciekawe, czy je jedza)
Pan, ktoremu natura nie poskapila:
Typowy przyklad manifestowania mesko-meskiej przyjazni:
(czesciej widuje sie mezczyzn chodzacych za rece niz mezczyzn z kobietami - aczkolwiek takie 'trzymanie sie' zupelnie nie ma zwiazku z homoseksualizmem)
Tutejszy hipi-niepelnosprawny i jego wehikul:
I na koniec BONUS w postaci mojej ostatniej autostopowej zdobyczy! Oto i moja towarzyszka podrozy (tak - wraz z calym ekwipunkiem). Jechalam tak pieknie, ze wlos jej z glowy nie spadl!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
el oso chodzi? ja nie znam twojej pulizerowej historyji??? dawaj na maila jakbuy co bo do 29 nie wytrzymam :)
ReplyDeletedmuchany ptak, boze bozenko, nawet tam hen hen na innych kontynentach podrzucil swoje piskle
ReplyDeletedmuchane ptaki... gołąbczury nabzdyczone!!
ReplyDelete